piątek, 19 grudnia 2014

pieniądze szczęścia nie dają, za to zakupy...

dlaczego nie pisałam we wtorek: ponieważ zepsuł mi się samochód, co w połączeniu z innymi okolicznościami zmusiło mnie do przebywania w pracy ponad 12 godzin

dlaczego nie pisałam w środę: ponieważ mój samochód nadal był zepsuty, a ja, nieobeznana z rozkładem jazdy autobusów, wyszłam z pracy na przystanek za wcześnie i nie chcąc: a) czekać pół godziny na autobus b) wracać do pracy - poszłam do domu pieszo, co wyczerpało wszelki zapas moich sił witalnych na resztę dnia

dlaczego nie pisałam wczoraj: ponieważ mój samochód nadal był zepsuty i odbierając paczki zamówione w necie, musiałam chodzić po całym osiedlu, co samochodem trwało by o wiele krócej i kosztowało mniej wysiłku przy dźwiganiu paczek

dlaczego więc piszę dzisiaj: ponieważ mój samochód jest już sprawny!!!


Dzisiaj donos z zakupów. Nie wszystkie te produkty kupiłam dzisiaj, choć wszystkie z nich są nowością w mojej "spiżarni".


Chronologicznie, zgodnie z czasem pojawienia się u mnie, pierwsza była mgiełka do ciała z Avonu. Lubię testować nowe zapachy, które się w mgiełkach pojawiają - są tak lekkie, że rzadko zdarza się, żeby któryś mi się nie podobał. Pisząc lekkie, nie mam na myśli lekkich zapachów (choć takie też tam są), bo ja niekoniecznie w takich gustuję - pisząc lekkie miałam na myśli to, że postać mgiełki uniemożliwia niejako zapachowi duszenie, dławienie i odstraszanie znajomych. Mgiełka fajnie się ulatnia, przyjemnie odświeża i niełatwo z nią przesadzić. Tym razem wybrałam nowy zapach Róża i Czekolada i dla mnie jest fajny. Bałam się, że będzie za bardzo różą, ale nie - jest to zapach słodki, może trochę mdły, ale nie na tyle, żebym odłożyła tą mgiełkę w łazience w roli odświeżacza powietrza (sprawdzają się rewelacyjne). Mgiełkuję się nią rano i fajnie mi z tym. Zapłaciłam za nią chyba jakieś 8 zł.

Później pojawiły się pędzelki. Oj, w pocie czoła je zdobyłam , nerwowo było, myśli moich podczas ich odbierania nie śmiałabym cytować. Było to na... POCZCIE. No nienawidzę. Stania w jednej kolejce z tymi, co po znaczek, z tymi, co po paczkę, z tymi, co chcą wysłać, a najbardziej nie lubię stać z tymi, co wpłacają, opłacają, płacą. No koszmar. Gorąco. Duszno. Na dwa okienka jedno działa. Ta pani wypełnia kwitek na paczkę przy okienku, bo nie chce stracić kolejki, pani w okienku nie może w tym czasie sprzedać znaczka innej pani, bo pani z paczką blokuje jej komputer... A mnie zalewa krew! No nic, w końcu dotarłam do okienka, odczekałam, aż pani WYDRUKUJE i dostałam swoje pędzle. Ponownie zamówiłam HAKURO i coś czuję, że już przy tej marce zostanę. Pędzle zamówiłam na Allegro, mam nadzieję, że w cenie konkurencyjnej (już nie pamiętam dokładnie, każdy kosztował około 20 zł). Mniejszy to H78, z włosia naturalnego, do precyzyjniejszego malowania powieki górnej, kącika oka i powieki dolnej. Ten większy to H22, z włosia syntetycznego - do nakładania pudru pod oczami, korektora, precyzyjniejszego konturowania twarzy. Oba są mmmm - miodzio. Miękkie, tak delikatne, że trudno uwierzyć, że coś tam nakładają. Uwielbiam moje pędzelki i już czuję po kościach, że przyjdzie czas na następne :). Polecam.

A teraz zakupy dzisiejsze. Jako się rzekło, samochód mi oddano i zyskawszy w ten sposób masę czasu, nie mogłam go zmarnować na szybszy powrót do domu ;). Wpadłam do Rossmanna i kupiłam 3 produkty do ust. Do pielęgnacji po raz pierwszy kupiłam CARMEX classic, w tubie do wyciskania (jest też w sztyfcie i w pudełeczku) - cena 8,99. Wczoraj oglądałam filmik na YouTubie, na którym vlogerka zachwalała ten balsam, mówiąc, że używa go od wieków, że na jej suche usta jest idealny. Ja właśnie czuję na wargach dużą potrzebę nawilżenia i zaufałam jej. Zobaczyłam, kupiłam i będę próbować. Dam znać, co myślę i czy warto te 9 zł wydać, bo to jednak jak na balsam do ust to nie mało,
I kolor. Obydwa kosmetyki są firmy Lovely, która mnie zaskoczyła fajną jakością w niskiej cenie i której postanowiłam dać więcej szans. Kupiłam sobie drugą już kredkę z serii Color Wear (long lasting lipstick), na którą czaiłam się i czaiłam. Już wam o niej wcześniej pisała, że jestem bardzo zadowolona i teraz zakupiłam ciemniejszy kolor (numer 4). Na ręce wyglądał jak brąz pomieszany z bordowym, ciemny, raczej neutralny. Nie wypróbowałam go na ustach, bo koniecznie chciałam sprawdzić ten drugi produkt Lovely - Extra Lasting, w kolorze 1. Na opakowaniu jest napisane, że jest to Lip gloss matowy ("uwielbiam" takie mieszanie angielskiego z polskim, wrrrrr) do ust, z formułą długotrwałą. Sprawdziłam i pierwsze wrażenie jest takie: kolor jest przepiękny (mhm... naturalny, ale widoczny, usta są wyraźniejsze, takie ładniejsze...), matowy. Fatalny jest aplikator, trudno nim operować, ale jestem w stanie to przeżyć dla tego koloru. Można też kupić top coat błyszczący do tej pomadki, ale ja wolę mat. Acha, cena - kredka kosztuje 7,49, a matujący błyszczyk (tiaaaa....) - 8,79. Czyli jak to u Lovely - niedrogo, a całkiem, całkiem.

Miło jest wrócić na łamy :)
Pozdrawiam serdecznie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz