piątek, 27 lutego 2015

z akcentem na usta

piątek: ostatni dzień zwolnienia lekarskiego

sobota: ostatni dzień lutego

niedziela: ostatni dzień tygodnia


Dzisiaj wybraliśmy się z rodzinką na naleśniki do Manekina. No, a skoro już tak z wypasem - NA MIASTO idziemy, no to trzeba się wyszykować. Ze mną jakoś tak się stało, że odkąd zaczęłam z makijażem moją poważniejszą zabawę, to czułam nijaki przymus (całkiem zresztą przyjemny), żeby codziennie (albo prawie codziennie) coś na tym oku wykombinować. I dzisiaj sobie powiedziałam: A NIE!. Dzisiaj mam ochotę na minimalny makijaż oka, z mocnym podkreśleniem rzęs, kości policzkowych i ust. Jako sobie obmyśliłam, tak wzięłam się do pracy. Muszę  wam powiedzieć, że w takim wydaniu czułam się wyśmienicie, niczym posiadaczka najponętniejszych na świecie ust i czarujących oczu. I nawet jeśli tak nie było, to było, bo tak czułam :) I za to właśnie uwielbiam makijaż - za to, że pozwala mi od czasu do czasu czuć się szczególnie.

Nie mam zdjęć, jak wykonywałam makijaż. Był tak prosty, że po prostu wam o nim opowiem, a na końcu pokażę zdjęcia efektu końcowego.

Tak jeszcze na marginesie - przez cały czas jestem teraz pod urokiem książki o Maksie Factorze, którą wczoraj wypożyczyłam i prawie kończę. My, w naszych czasach ze wszystkim pod nosem, nie zdajemy sobie sprawy, jak nawet tak banalne dla nas sprawy, jak makijaż musiały przebijać się przez osądy i przyzwyczajenia ludzi. Poza tym czytać o człowieku tak zdeterminowanym, tak pracowitym i niesamowitym, jak na swoje czasy jest podnoszące na duchu takie kłapouszki, jak ja. Może napiszę o tej książce więcej w innym wejściu.

Oczy, jako się rzekło, były ot, zaledwie zaznaczone. Powieki pokryłam jaśniutkim cieniem w kremie, zaznaczając jedynie załamanie powieki i kącik zewnętrzny oka jasnym brązem. Nic więcej. Ten sam brąz położyłam na całej powiece dolnej, natomiast pod łuk brwiowy nałożyłam matowy jasny cień. Na linię wodna oka na dole położyłam jasną kredkę. I już. Ponieważ zależało mi na mocnym podkreśleniu rzęs, przy samej ich linii nałożyłam cieniutką linią czarny, matowy cień. Trzeba do tego koniecznie użyć cieniutkiego pędzelka. Później rzęsy podkręciłam zalotką i porządnie wytuszowalam. Dosyć mocno (jak na mnie) zaznaczyłam brwi. Pisząc mocno, nie mam na myśli mocnego koloru, tylko objętość brwi - chciałam, żeby były duże. Swoją drogą - czy zauważyłyście, że brwi mi przybywa? Cały czas stosuję serum do brwi i w istocie dostrzegam nowe włoski. Fotki co jakiś czas robię, pokażę wam później moje brwi przed i po kuracji.
Na koniec zostało mi tylko zaznaczenie kości policzkowych i ust. Mocno i bez powstrzymywania się.

jak widać powieki odpoczywają od kolorów



A całość prezentowała się tak (za strzelanie zdjęć należy podziękować Mysterowi :))



"twarz samą fotografuj, a nie postać!"











"ach, bez tej czapki to jakoś tak...."




Pozdrawiam serdecznie! :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz