sobota, 24 stycznia 2015

kompozycja linii

zamiast: siedzieć i pisać kolejne sprawozdanie do pracy (końca po prostu nie widać...)

teraz: piszę bloga, sprawiając tym sobie dużo przyjemności

może później: a może nie.... ;)


Rysowanie towarzyszy człowiekowi od momentu, kiedy jest w stanie utrzymać narzędzie rysujące: kredkę, ołówek, pisak (oj tak, najchętniej pisak!). Bo czyż nie jest fascynujące to, że za pomocą prostego gestu - przyciskam i robię ruch - zostawiam często trwały ślad? Szczegół, że świat dorosłych próbuje nam wtedy czasami powiedzieć, że ślad jest zbyt trwały i zdecydowanie w nieodpowiednim miejscu, jakim jest na przykład spódnica mamy czy świeżo pomalowana ściana. Tego doświadczenia, poczucia sprawstwa nikt nam już nie odbierze.
Ja dzisiaj mam dla was propozycję makijażu oka z motywem przewodnim kreski właśnie. Posłużę się tutaj zastosowanym już wcześniej sposobem - dość graficznie i topornie pokażę co, jak i gdzie robiłam na oku, a potem pokażę wam efekt. Przyjemności życzę (najpierw przy oglądaniu  czytaniu, a potem przy malowaniu :)).


Zaczęłam od nałożenia na całą powiekę ruchomą cienia w kremie. To jest, słuchajcie, moje ostatnie odkrycie i wielka miłość - cienie w kremie nakłada się prosto (ja to robię palcem), szybko i są świetną bazą pod wszelkie inne działania. Użyłam jasnego koloru Gold Gleam z cieni EXTRA lasting z Avonu.



Na załamanie powieki precyzyjnym pędzelkiem nałożyłam ciemny, matowy brąz. Chciałam, żeby linia była wyraźna, żeby nie zmywała się zanadto z jasnym cieniem, dlatego roztarłam go w niewielkim stopniu, wyciągając na zewnątrz oka.


Rozświetliłam miejsce pod łukiem brwiowym jasnym, matowym cieniem.
Drżącą i niepewną ręką przystąpiłam do kreślenia kolejnej kreski - tym razem eye-linerem wzdłuż górnej linii rzęs. Użyłam brązowego koloru, ale myślę, że czarny też byłby w porządku. Zrobiłam cienką (na zdjęciach zobaczycie, że nieco zbyt cienką) kreskę, wyciągając ją na zewnątrz i podnosząc w kierunku końca brwi.


Rozświetliłam wewnętrzne kąciki oczu jasnym cieniem. Na dolną powiekę nałożyłam jasny, matowy brązowy cień małym, precyzyjnym pędzelkiem.


Na koniec pomalowałam rzęsy czarnym tuszem.











Wydaje mi się, że taki makijaż prezentuje się na oku całkiem fajnie. No jakoś tak:








Pozdrawiam serdecznie i życzę fajnego weekendu :)



1 komentarz: