środa, 26 listopada 2014

pod krechą

co mam na twarzy: krem pod oczy i krem nawilżający do twarzy (wszystko marki Lirene)

samopoczucie: no cóż, do 5 grudnia jestem uziemiona w domu z chorym dzieckiem, więc możecie sobie wyobrazić... czekam z niecierpliwością na sobotę, chociaż na angielski wyjdę (i dłuuugo nie wrócę ;D)


Pamiętacie zajęcia z ZPT w szkole podstawowej? Pewnie nie wszystkie, nie jestem pewna, czy młódki takie zajęcia jeszcze miały. Zdaje się, że wraz z nadciągnięciem kapitalizmu i rozwojem rynku zajęcia uczące, jak samemu zrobić młotek czy wyszyć serwetkę przestały mieć większy sens. Choć, z drugiej strony, obserwuję powrót do robótek ręcznych, tak zwane z angielska (bo jakżeby inaczej) hand made jest obecnie w cenie. I chyba dobrze. Ale nie o tym chciałam... Wspomniałam o zajęciach praktyczno-technicznych w szkole, ponieważ były one moją zmorą. Zwłaszcza w tych częściach, które polegały na dokładnej, prosto wykonanej robocie. No nie szło mi i już. Było i jest nadal poza moim zasięgiem wykonanie pracy ręcznej dokładnie, estetycznie, prosto i dbałością o szczegóły. Nie powiem - lubię sobie czasami coś stworzyć, robienie na drutach relaksuje mnie i mile uspokaja, ale tylko i wyłącznie pod warunkiem, że nikt nie będzie tego mierzył linijką i nie będzie zaglądał pod spód, jak to jest wykonane. Bo wykonane na pewno będzie nieestetycznie (nienawidzę, no nienawidzę tego słowa - jego  dźwięk w ustach innej osoby sprawia, że mam ochotę uciekać z krzykiem NIGDY WIĘCEJ!).

I teraz wyobraźcie mnie sobie z eyelinerem w ręku tuż przy oku. Koszmar, od razu widzę wzrok pani od ZPT, która patrząc na mnie z pogardą mówi "i to ma być skończone? to? to i to?", wyszarpując nitki z mojej pacynki :(. No nie wyobrażam sobie siebie z tym groźnie wyglądającym pisakiem przy oku, zjadę to na pewno. I dlatego takiego przyrządu jak eyeliner jeszcze w mojej szufladce nie mam. Ale mam za to kilka kredek. O, takie.


Krechy nimi narysowane na mojej ręce wyglądają jakoś tak:



Zaczęło się oczywiście od brązowej (czwarta od lewej). Bo ze mną jest tak. Wiem, że nie umiem, wiem, że będę używała rzadko, jeśli w ogóle. Ale tak mi się podobają kobiety z kreskami na oczach, przy oczach i w oczach, że weszłam do sklepu i kupiłam. Jest to kredka Eveline w kolorze, nie uwierzycie, BROWN ;). Z jednej strony ma wysuwany rysik, z drugiej gąbeczkę do rozcierania, która pozwoliła mi żywić nadzieję, że rozmazaną kreskę dam radę zrobić. I tak - lewe oko robi mi się niefajnie, bo nie umiem go zamknąć, że tak powiem, w izolacji - nie umiem nim mrugnąć. Tak więc chcąc zrobić kreską na lewej powiece muszę sobie ją na chama trzymać, bo przecież na ślepo nie będę rysować. Za to prawą powiekę, którą dzięki bogu umiem zamknąć bez udziału oka lewego, idzie mi już coraz lepiej. Kreska nie jest idealna, ale ja ją ciachu machu gąbeczką i jest pięknie smugliwa (to słowo wymyślił mój syn i bardzo mi się ono podoba).

Z brązową szło mi już na tyle nie najgorzej, że poszłam za ciosem. Kolejnym mym zakupem była kredka żółta (mam ostatnio fioła na punkcie tego koloru, jeśli chodzi o oczy), na zdjęciu druga z lewej. Jest to Rimmel, Scandaleyes, w kolorze 011 Golden. Kredka super, miękka (ja kupuję tylko miękkie, bo wydają mi się przyjemniejsze w aplikacji), kolor dla mnie idealny. Natomiast nie wiem dlaczego producent wymyślił sobie, że nie będzie miała wysuwanego rysika. Zużyła się szybko, a ja nie po to wydałam na nią prawie 20 zł, żeby mieć ją na tydzień. Chwyciłam więc za temperówkę i nieco ją zmasakrowałam. To znaczy da się zatemperować, ale jakoś głębiej jest jakby jeszcze bardziej miękka, zgniata się i jeszcze szybciej zużywa. Tak więc, mimo fajnego koloru, drugi raz jej nie kupię. Poszukam innej.

Później kupiłam sobie zieloną, która na zdjęciu (trzecia od lewej) wcale na zieloną nie wygląda, albowiem jest to zieleń bardzo ziemista. Takiej szukałam, nie chciałam zielenią na oczach razić, chciałam czarować ;). Trochę widać na zdjęciu, że jest metaliczna, podoba mi się (jest to kredka Catrice, Smokey Eyes Pencil w kolorze 030). Kredka na drugim końcu ma pędzelek do rozcierania, a to jest to, co tygrysy lubią najbardziej :). 

Mam jeszcze kredkę firmy Lovely Nude eye pencil. Kupiłam ją, żeby rozświetlać sobie wodną linię oka. Wiedzieliście, że tak się owa linia nazywa? Wodna linia oka - ta część powyżej dolnej linii rzęs, ta jakby mokra. Ech, pewnie wiedziałyście wcześniej niż ja. No ja się dowiedziałam niedawno i uwielbiam to określenie stosować - wodna linia oka.... Kredka ta (piąta od lewej) ma cielisty kolor, póki co nie wyobrażam sobie ładować tam kredki białej, wydaje  mi się to za bardzo kiczowate. Fajnie "otwiera" oko, podobno jak się jest zmęczoną to dobrze tak sobie oko odświeżyć. Ja lubię ten efekt, choć mam wrażenie, że jeszcze nie nakładam na moją wodną linię oka tej kredki za dobrze. Linia nie jest gładka, taka mi poszarpana wychodzi jeszcze. 

Jako ostatnią (póki co) kupiłam kredkę czarną - Miss Sporty, Mini-Me eye liner, 010 Black Raven. Jest fajna, bo miękka i ma wysuwany rysik, ale używam jej najmniej. Jakoś tak jeszcze nie mam odwagi w stosowaniu czarnej kreski, wydaje mi się, że czarna musi być jednak dobrze wyrysowana, a ja..... No cóż, same rozumiecie. Kupiłam jednak, bo małą czarną powinna mieć każda kobieta, jak (zdaje się) mawiała Coco Chanel.

Ta ostatnia na zdjęciu, nieco oddalona od pozostałych, brązowa, to kredka do brwi. Starowinka to już jest, kupiłam ją wieki temu, przeleżała swoje w szufladzie i w końcu doczekała się na moje makijażowe szaleństwo. Jest ok, moje brwi (podobnie jak rzęsy) są tak jasne, że potrzebują podkreślenia. Chciałabym kupić sobie teraz kredkę nie brązową, a taką bardziej szarą, szaro-brązową, bo z tym brązem na brwiach czuję się trochę sztucznie, za bardzo wyrysowana. A ja bym chciała, żeby w swym pomalowaniu były naturalne jakby. I tak....


To wszystko, co chciałam Wam w tym wejściu wyrysować. W związku z moim przymusowym siedzeniem w domu możliwości dostrzegam dwie: albo rozpiszę się i będę pisać, pisać i pisać, albo rozleniwię się na maksa i już nic nie będzie chciało mi się robić. Nawet pisać.. Pożyjemy, zobaczymy.

Pozdrawiam i zdrowia życzę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz