środa, 19 listopada 2014

po co mi to i co to będzie

Witam na kartach nowego bloga mojego. Kto mnie zna, to wie, że nie jest on pierwszy w mojej "karierze" i kto wie, czy ostatni... ;)

Dwa inne moje blogi zrobiły się jakieś takie na serio. Na "Pisaninie" biję się z życiem, rozliczam z przeszłością i teraźniejszością w oczekiwaniu na niewiadomą, choć ewidentnie nieciekawą przyszłość. No tak mi wychodzi, bo jak mnie ciśnie to mi się piszę. Drugi blog "Gdyby kózka nie skakała" z kolei jest z założenia belferski, taki nauczający, co z rzadka bywa zabawne, niestety.

Dlatego postanawiam i ogłaszam, że blog Mucha nie siada będzie  zdecydowanie NIE NA POWAŻNOŚĆ, a dla rozrywki i zabawy. Bo kręci i nęci mnie ostatnio coś, co mnie trzyma przy YouTube jak na smyczy i co przetrzebia mój portfel na skalę mnie przerażającą - MAKIJAŻ. Ha! No tak mnie wzięło, że autentycznie zaczynam się tym bawić. A skoro w bawieniu się jestem dziewiczo dzika i nieśmiała jednocześnie, to pomyślałam, że od czasu do czasu coś o tym moim malowaniu się napiszę. Żadnych filmików, żadnych instruktaży - toż ja się na tym znam, jak na fryzjerstwie, gdzież bym śmiała. Ale jak coś fajnego spotkam, kupię i wypróbuję, albo jak coś odkryję, to napiszę. Albo jak spieprzę tak, że nic tylko lustra powybijać, to też napiszę, choćby przez łzy tuszem zafarbowane. Albo jak z sukcesem nauczę się twarz konturować, to pochwalę się wam tutaj w internecie, żebyście się pośmiali, jak dorosła kobieta cieszy się, że ładnie puder na twarzy rozprowadziła.

A wszystko to będziecie musieli sobie po prostu wyobrazić :)

ZAPRASZAM


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz