sobota, 9 maja 2015

zero profesjonalizmu

rano: łzy ze śmiechu wylane na zajęciach z angielskiego (Renata i Maciej - uwielbiam Was!)

w południe: pieniądze wydane z portfela w Rossmannie (dwa błyszczyki w promocji 49%)

popołudniu: pieniądze włożone do portfela za sprzedany rower

wczesny wieczór: fajne samopoczucie po dniu, kiedy się same przyjemności wylewały i wlewały :)


Ufff, nareszcie TO czuję: zero pracy, stresów i hałasu w ciągu dnia i wieczorem jestem w stanie czytać, pisać, działać. I nawet makijaż mam dla was, świeżutki, dzisiejszy, jeszcze cały czas na twarzy. A skąd tytuł tego posta? Ano stąd, że gdyby profesjonalista zobaczył to, co wy zaraz zobaczycie, to by pędzle pozagryzał z trwogi i narzekań. Albowiem początek był już jakby nieprawidłowy. A wszystko przez nowiutki, nieużywany jeszcze cień w sztyfcie, który leżał w mojej szufladzie i czekał...

Oto czarny cień firmy Bell z serii HYPOAllergenic. Cóż tu dużo mówić, cień jest niesamowity. Sztyft jest miękki, łatwo nakłada się nim kolor, który jest nasycony i z lekkim połyskiem. Żałuję, że kupiłam tylko ten jeden kolor i na pewno kupię sobie inne (są dostępne m.in. w Rossmannie). I właśnie tego cienia mi się dzisiaj zachciało. Wyobrażacie to sobie? Po pierwsze czarny cień na dzień, z samego rana, ot, na zajęcia?? Po drugie - czarny cień na wiosnę? Kiedy wszystko robi się kolorowe? Mhm, przez chwilę się nawet nad tym zasępiłam, po czym stwierdziłam, że i tak mam ochotę, najwyżej...

Cień zaraz po nałożeniu na powiekę roztarłam pędzelkiem. Zaraz po nałożeniu dlatego, że jest to cień wodoodporny, więc może szybko zastygać, a z takim już niewiele się zrobi. A roztarłam, bo mocne granice między cieniem a skórą powieki nie wyglądają dobrze... Po tak wykonanej pracy moje powieki wyglądały tak:


Na tak przygotowane miejsce postanowiłam nałożyć bordowy, również raczej wieczorowy niż dzienny cień z dano nieużywanej paletki L'Oreala COLOR RICHE w kolorze S3 Disco Smoking:

nawet wam zaznaczyłam kolor :)
Najpierw na sam środek, potem nieco więcej w kąciki zewnętrzne, aż mi cała czerń pod kolorem zniknęła.. :)

Nie myślcie jednak, że takie zakrywanie koloru kolorem nie ma sensu. OTÓŻ, czerń pod bordem na pewno przygasiła nieco jego intensywność, a dzięki temu, że cień Bell jest wodoodporny i kremowy, stanowi doskonałą bazę pod cień prasowany, Ot - taki trik.


TIP
Chwilka przerwy na tzw. TIP (z ang. wskazówka), czyli Taka (sobie) Informacja Praktyczna. Malowanie tak intensywnymi kolorami bardzo często (no dobrze: zawsze) wychodzi mi poza kontur, co wygląda nieestetycznie. Wątpię, czy kiedykolwiek nauczę się malować tak, żeby od razu modelować kolorem piękne wykończenia, kąciki, równe linie itd. Na szczęście mam korektor. Ot, zwykły korektor w płynie pod oczy. Nabieram sobie nieco tego korektora na płaski pędzelek i tymże czyszczę sobie zewnętrzny kącik oka, ewentualne zabrudzenia pod okiem i jest ok :). 

w ten sam sposób można wyrównać kontur ust po nałożeniu pomadki
Koniec TIP-a


Na wodną dolną linię oka nałożyłam brązową kredkę, dolna powiekę wycieniowałam jasnym fioletem i beżem, rzęsy podkręciłam i pomalowałam i.... oto kolejny błąd. Niewybaczalny. To, że przy malowaniu rzęs wypaćkam sobie przy okazji górna powiekę, to już mówi się trudno (choć to wkurzające nieco), ale że zrobiłam zdjęcia oka przed usunięciem tego tuszu z powiek, to już karygodne. Trochę próbowałam to wyczyścić na kompie, żeby po oczach nie dawało, ale i tak nie jest idealnie, Przepraszam, biję się w pierś,zawiniłam...


No i te zdjęcia końcowe, które poniżej, jakieś takie niewyraźne jakby... 




 



Na koniec chciałabym wam jeszcze pokazać, w jakich ja warunkach muszę pracować :)





Przepraszam zatem za usterki i pozdrawiam serdecznie :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz