środa, 22 kwietnia 2015

ach, jaka ja jestem sprytna! : )

Jakże ja jestem z siebie dumna, jakaż radość mnie rozpiera, kiedy sobie pomyślę, czego dzisiaj dokonałam. Dokonałam, moi drodzy, ZAKUPÓW w  w y j ą t k o w o  w y j ą t k o w e j  c e n i e! Koleżanka A. Ł. słusznie przewidziała, że zobaczywszy ulotkę o promocji w drogeriach Natura na pewno z niej skorzystam. Skąd to podejrzenie?! ;)

Nie no, bądźmy poważni. Jak ja, jeszcze przy zdrowych zmysłach, mogłabym obojętnie minąć Naturę wiedząc, że przy zakupie minimum dwóch kolorowych kosmetyków zapłacę za każdy z nich o 40% ich ceny mniej? Heloł!! 40% to prawie procent 50, a 50% to połowa całości! A zakup minimum dwóch malowidełek to dla mnie żadne wyzwanie. Zresztą, co ja wam będę po próżnicy tu gadała, same zobaczcie, co złapałam i za ile:)


Zakup kredki na wodną linię oka był po prostu konieczny :). Ta, którą mam znika w dziwny sposób po zaledwie dwóch-trzech godzinach, zostawiając na moim oku nieładne resztki samej siebie. A o oto tutaj demonstrowanej kredce słyszałam dobre opinie. No to kupiłam. Kredka CATRICE made to stay inside eye w kolorze 010 In The Mood For Nude. W regularnej cenie kosztuje 12,99, ja zapłaciłam 7,79.



Powiem wam szczerze - odkąd pewnego dnia zobaczyłam ten róż, po prostu na niego zachorowałam. Bardzo żałuję, że zdjęcie nie oddaje dobrze jego koloru - jest po prostu przepiękny, takiego jeszcze nie miałam. Jest to róż CATRICE Illuminating Blush w kolorze 030 Kiss Me Ken (!!!???). Ten rozświetlający róż, który normalnie kosztuje 17,99, mnie kosztował dzisiaj jedyne 10,79 :).



Kolejny róż - okej, tego w planie nie było.... I tak jak w przypadku wcześniej przedstawionego Catrice aparat zubożył nieco kolor, tak w przypadku tego tutaj różu sprzęt ogołocił kosmetyk totalnie, zabierając całe jego piękno, jakby w zazdrości. Pozwólcie, że spróbuję wam nieco ten kolor przybliżyć: przesuwając się z lewej strony pudełka do prawej, kolor zmienia się, przechodząc z pomarańczowego w koralowy. Można używać ich oddzielnie lub mieszać. Ten róż essence blush up! (10 heat wave) to małe cudeńko! I pomyśleć, że zapłaciłam za ten róż 9,29 zamiast regularnego 15,49.



Za każdym razem, kiedy byłam w drogerii, mijając szafę Maybelline zerkałam ku dołowi, czy aby w końcu cienie COLOR TATTOO 24HR nie są przecenione. Nigdy nie były. Jakże więc  mogłabym nie kupić ich dzisiaj, zwłaszcza, że na półce leżało ostatnie opakowanie koloru, na którym mi zależało, czyli 40-Permanent Taupe. Jest to cień w kremie, który podobno świetnie nadaje się też do bycia eye-linerem i kosmetykiem do brwi. DUŻO RADOŚCI! :) A cena? Normalnie 24,69, a nienormalnie, czyli tyle, ile ja zapłaciłam - 14,81! Wyśmienicie :)


Moi mili, taka uczta jest w zasięgu każdego z was - tylko spieszcie się, bo Natura gości tak swoich klientów tylko do 29 kwietnia!

Pozdrawiam serdecznie :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz