sobota, 2 stycznia 2016

pedagogicznie

Drugi dzień roku 2016. Cudem jakimś wczoraj spadł śnieg - znaczy zima jeszcze zimą być potrafi, a nasze dzieci może zapamiętają, jak wygląda śnieg. No właśnie - dzieci... A właściwie jedno w moim przypadku. Melduję posłusznie, że syn mój był dzisiaj z rodzicami na dworze, nie gnił cały dzień przed jakimkolwiek monitorem. Jako odpowiedzialni i dojrzali rodzice zadbaliśmy o prawidłowy rozwój fizyczny i społeczny naszego dziewięciolatka.

Od razu człowiek czuje się lepszym rodzicem, prawda?

Nie wiem, jak wy, ale ja, może z racji zawodu, często myślę sobie o dzieciach w naszych czasach - tak ogólnie, ale w oparciu o całkiem szczegółowe informacje (nigdy nie mogę zapamiętać, czy jest to dedukcja czy indukcja). A że lata swoje mam i było mi dane byc dzieckiem w nieco innych czasach, to siłą rzeczy często sobie te i tamte czasy porównuję. Generalnie wychodzi mi na minus - dla dnia dzisiejszego. Dużo jest aspektów, dużo różnic, ale ja nie chcę tutaj o wszystkich mówić. Tylko troszczekę i o jednym.

Otóż moim  zdaniem w dniach współczesnych za dużo jest w świecie dzieci dorosłych. Mama i tata z toba pójdą. Mam i tata z tobą o tym chętnie porozmawiają. Mama i tata nie pozwolą ci się nudzić - już oni ci czas zorganizują. Mama i tata cię zapiszą, nauczą, wyprowadzą, zaprowadzą, odprowadzą, pod same drzwi podjadą. Mama i tata są zmartwieni, są albowiem świadomi, że coś jest nie tak - czytali o tym albo w TVN-ie oglądali. Mama pozmywa po tobie naczynia, a tata w tym czasie pomoże ci w lekcjach. Zrobi za ciebie, jeśli będzie trzeba, bo martwią się, że oceny będzie dziecko miało słabe. Mama i tata wiecznie na straży, bez swojego życia, swoich potrzeb, podporządkowani potrzebom młodego. Już nie mężczyzna i kobieta, może trochę mąż i żona, ale z całą pewnością mama i tata.

Wyjaśnienie
Powyższa tyrada, uogólniająca jest bardzo i w pojedynczych, konkretnych przypadkach zapewne nieprawdziwa. Autorka słów jest świadoma, że bardzo wiele z powyższego może się nie zgadzać: może być tylko tata lub tylko mama, mogą być dwie mamy, mogą być rodzice, ale nie mężem i żoną będąc... Za takie uproszczenia przepraszam, prosząc jednocześnie czytelnika, aby spróbował tam zobaczyć głębszą, niezależną od tych szczegółów, myśl.
Dziękuję za uwagę, wyjaśnienia koniec.

I ja, moi drodzy, też dam się czasami ponieść myślom, że jest mnie za mało w życiu syna, że powinnam bardziej, z większą energią, zapałem, z pomysłami, bez ociągania się. I tak się stało w przypadku poniżeszej sesji zdjęciowej. Powiedziałam w radosnym uniesieniu: chodź, Kamil, zrób mi kilka fotek makijażu na bloga, co? Syn i owszem, zgodził się. Zabawa była w porządku, zdjęcia - nie powiem, fajne nawet wyszły, a moje poczucie matczynego obowiązku na jakiś czas dało mi spokój ;). Dzisiaj trochę inaczej - najpierw pokażę wam zdjęcia całości, wszystkie autorstwa mojego syna, a potem pokażę wam, jak zrobiłam ten prościutki makijaż. Zapraszam.














who is the best mum of the world?


Do takiej "zabawy" makijaż może być dowolny. Ja postawiłam na taki - prosty w wykonaniu i całkiem przyjemny w noszeniu. Polecam :)






 I to by było na tyle... Pozdrawiam was serdecznie! :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz