niedziela, 7 lutego 2016

na brązowo

Mała przechadzka po moim małym mieszkanku. Pokoje mamy dwa, jedną kuchnię i jedną łazienkę. Tak się jakoś złożyło, że w zarówno w obydwu pokojach, jak i w kuchni ściany mają kolor zielony. Każda z tych zieleni jest inna, każda została położona w zupełnie innym czasie - nie było planu typu zróbmy się na zielono. Tak wyszło. Popsuło to niestety nasz rodzinny system identyfikacji pokojów. Kiedyś był to pokój zielony (czyli tzw. "salon", co u osób, które gościły w naszych murach zapewne wzbudzi uzasadniony śmiech ;)) i pokój żółty - kamilowy. Teraz obydwa są zielone i cały układ w modę strzelił.
Tłumaczę się tak dość długo i dość zawile, bo planowałam zacząć ten post słowami "w naszym mieszkaniu mamy dwa brązowe fotele". Chciałam też, dla orientacji czytelników, krótko je zlokalizować, a przez te wszechobecne zielone ściany szybka nawigacja staje się niemożliwa. Nie mogę napisać w większym czy mniejszym pokoju bo obydwa zdają się być równe. Nie mogę też nagminnie i na wyrost używac słowa "salon", bo boję się, że ktoś tam po drugiej stronie internetu się w końcu udławi i jeszcze mnie do sądu poda za szkody na zdrowiu wyrządzone. Nie mogę też z czystym sumieniem napisać w  pokoju dziennym, bo pokój ten jest zarówno naszym gabinetem, jak i sypialnią. Jeszcze jedno zdanie i dojdę do wniosku, że w ogóle mieszkać się u nas nie da... ;).
W każdym bądź razie w pokoju balkonowym (uff, mamy balkon) mamy dwa brązowe fotele. Wygodne są średnio, ale wylądają całkiem stylowo. Dużo wygodniejsza zdaje się być dla mnie teraz wykładzina, na której siedzę i piszę. Wykładzina leży w pokoju syna i również jest brązowa. Mniej oczywisty jest ten brązowy tutaj, bo ma w swojej kolorystyce elementy jasnego i ciemnego brązu, gdzieniegdzie wpleciono też biel, ale w ogólnym odczuciu i odbiorze wykładzina ma kolor brązowy. Więcej brązu w mieszkaniu nie pamiętam, lec za wszystko brązowe przepraszam i serdecznie żałuję. Bo w sumie, moim zdaniem, nie jest to kolor najpiękniejszy. I owszem, dobrze skomponowany, z innymi kolorami zestawiony może nadać całości fajnego czegoś, ale sam w sobie, jakby tak tylko na brązowo... No nie, raczej nie.

Brąz jest pełen sprzeczności. Z jednej strony to w sumie pyszny karmel, słodka czekolada, aromatyczna kawa, sycące kakao, egzotyczny cynamon. Każdy z tych brązów jest inny, jeden bledszy, rozbielony, inny mocny, prawie czarny. Z drugiej strony brąz to kolor ekskrementów - czegoś na wskroś ludzkiego, a dla wszystkich obrzydliwego i wstydliwego. Spróbuj ubrać się na brązowo - w moim odczuciu ten kolor dodaje lat, zabiera cerze blask, przydaje jej bladego, chorego kolorytu, sprawia, że osoba wygląda smutno (bardziej niż w czerni). Skóra lekko muśnięta słońcem może wyglądać przyjemnie, skóra słońcem spalona powoduje, że robi mi się osoby sedecznie żal, myślę sobie "biedulko, a myślałaś, że będziesze wyglądała lepiej...". Za to kobieta o naturalnie brązowej skórze, pięknie czekoladowa, naturalna - mmmm, uwielbiam patrzeć na ciemnoskóre kobiety (o mężczyznach nie piszę, bo mój mąż tego bloga czytuje czasami... ;D).

Taki jest brąz.
Nie wyobrażam sobie makijażu bez brązu.


Szybciutko wymienię tak oczywiste zastosowanie, jak konturowanie twarzy czy nadawanie jej ciepłego blasku. Kolor brązowy znaleć można w każdym kosmetyku kolorowym. Są brązowe róże do policzków, są brązowe pomadki, brązowe tusze do rzęs i wreszcie brązowe produkty do oczu. Moje kochane - jeśli nie wiecie, od czego zacząć malowanie oczu, jeśli nie macie pojęcia, na co macie ochotę danego dnia, albo jeśli chcecie wyglądac dobrze, ale nie chcecie rzucac się w oczy - sięgnijcie po brązy. W mim odczuciu brązowe tony są najbezpieczniejszym, a jednocześnie najbardziej efektownym wyjściem makijażowym z każdej sytuacji.

Onegdaj, kiedy malowałam się od wielkiego dzwonu i w ogóle przez głowę mi nie przeszło, że kiedyś dostanę bzika na punkcie makijażu, zawsze miałam u siebie jakąś skomną paletkę brązów. Nie trzeba wtedy wiele - brąz doda spojrzeniu głębi, ociepli całą twarz, podkreśli, zaznaczy oczy i uwydatni tęczówkę chyba w każdym kolorze. I znowu - możesz wybrać brąz chłodny, z domieszką szarości czy bieli, jeśli taki wolisz. Możesz też sięgać po te bardziej miodowe, karmelowe - ja takie uwielbiam, wystarczy położyć taki cień na powiekę, wytuszować rzęsy i od razu, od razu lepiej.



Brąz nie jest tylko "na okazję", jak czerń, nie powoduje, że nagle cała twarz jest za jasna i nie trzeba przy nim wcale kombinować. Nie jest ryzykowny, jak dajmy na to kolor pomarańczowy, różowy czy niebieski. Brąz w makijażu, w przeciwieństwie do tego w ubraniu, polubi się z kobietą w każdym wieku i każda kobieta polubi go z równą żarliwścią. Brąz matowy, błyszczący, cieniowany, przełamany innym kolorem, brąz na dolnej powiece - jest tyle możliwości, a jednocześnie, że się powtórzę, niełatwo tu coś zrobić źle. Z brązem właściwie zawsze się trafia. Sprawdź tylko, która tonacja bardziej ci pasuje, którą wolisz - ciepłą czy zimną i kupuj na pewniaka. Piszę to z całą odpowiedzialnością, siedząc na brązowej wykładzinie w jednym z dwóch zielonym pokoi.


Pozdrawiam was serdecznie i do zobaczenia! :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz