niedziela, 25 października 2015

co ja poradzę....

Ogłoszenie
Szukam czasu. Każda minuta jest na wagę złota, jestem w stanie zapłacić każdą sumę. Czas ma być wolny, bez żadnych ukrytych dodatków. Ma się nadawać do czytania, pisania i się malowania. Tylko poważne oferty.

Nie, nie narzekam, skądże znowu. Zastanawiam się tylko głośno, jak to jest możliwe, że przed wakacjami miałam czas na robienie kilku wpisów w miesiącu, a teraz piszę zaledwie drugi w październiku.... Takie tam...
Ciekawych zapewniam jednak, że moje zainteresowanie makijażem nie maleje. Co rano wstaję, kiedy jeszcze ciemności pokrywają świat za oknem, na palcach przemykam do łazienki i, rozkoszując się tą chwilą spokoju i ciszy, w sztucznym świetle żarówki, wymyślam sobie nowe malowidła na twarzy. Cieszy mnie to niezmiennie, ciągle rajcuje.

A początek dzisiejszego wpisu bierze się z rozterki.  Rozterki, którą ostatnio przeżywam nieustannie. Jesienne tęsknoty chyba, żeby coś nowego znaleźć, kupić i spróbować. Tak było też z paletką cieni, którą chcę wam dzisiaj przedstawić. Przepiękną paletę 16 cieni New-Trials vs Neutrals z Makeup Revolution London. Czaiłam się jak nienormalna, oglądałam recenzje i czułam, że ona jest dla mnie. W końcu los szczęśliwy sprawił, że w sklepie internetowym mintishop.pl ogłoszono promocję na produkty tej właśnie firmy i wyjścia nie miałam - musiałam ją kupić. :)





Panie i Panowie, oto MOJE kolory. To paleta stworzona jakby dla mnie. Jakże tutaj ciepło, przyjemnie jesiennie. Uwielbiam czerwienie i jego wszelkie odmiany. Pięć połyskujących cieni, które połączone na oku z matowymi dodają spojrzeniu głębi. Nie ma tutaj koloru, którego bym choć raz nie użyła, a paletka jest u mnie dopiero jakieś dwa tygodnie. Wyobrażacie to sobie? Taki składzik za niecałe 40 zł? Cienie nakładają się na oku jak bajka, rozcierają bez oporu i humorów, są posłuszne woli pędzelka, każdy kolor wie, gdzie jest dla niego miejsce. Jedynie ostatni od lewej cień na dole obsypał mnie nieco złotem (ma w sobie drobinki), ale wybaczyłam mu to za efekt, jaki zostawił na mojej powiece. Oj, dawno zakup cieni nie sprawił mi tyle radości, zadowolenia i przyjemności. Wiem, rozpływam się, śpiewam psalmy i poematy godne wielkiej miłości czy cudu nad rzeką jakąś, ale wierzcie mi - mały cudzik to to jednak jest. ;)

Polecam tę paletkę wszystkim kobietom, bez względu na typ urody. Kolory są na tyle neutralne (choś nie nudne!) i tak dobrane, że można z nich stworzyć pełno różnych makijaży. Mam dziś dla was jeden z nich - kiedy go sobie wczoraj zrobiłam, chodziłam po domu tanecznym krokiem i śpiewałam wcale nie pod nosem: "co ja poradzę, że jestem ładna, fotogeniczna i taka zgrabna....." ;D
Czego i wam życzę, moje przepiękne kobiety!












Pozdrawiam serdecznie :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz